Obserwatorzy

sobota, 5 października 2013

Życie na krawędzi cz.1 Opowiadanie seria II

        Życie na krawędzi cz.1

 Świt słońca, godzina 6.30, wczesny ranek. Rynek w  Międzyzdrojach. 
Ewelina:
-Jak długo jeszcze, będziesz go okłamywać? – spytała.
Ja:
-Tyle, ile trzeba będzie… na razie nie mogę mu powiedzieć… wiem, że mnie nie zrozumiesz, ale niestety taka jest prawda. – odpowiedziałam.
Ewelina:
-Boże, dziewczyno! Ty masz  16 lat i jesteś w 5miesiącu ciąży! Maciek musi wiedzieć! – zażądała.
Ja:
-Jeszcze nie czas… Ewka, ale proszę Cię, przyrzeknij, że nie powiesz mu o tym nic. Ja ci osobiście przyrzec mogę, że na pewno go poinformuję w odpowiednim czasie, zgadzasz się na taki układ? – zaproponowałam.
Ewelina:
-Eh, Kaśka… Zawodzisz mnie coraz bardziej, ale dobrze powinnam się cieszyć, że tylko ja o tym wiem –uśmiechnęła się. A kiedy powiesz ojcu? – dodała.
Ja:
-Zamierzałam to zrobić już dawno temu, ale jakoś nie znajdował dla mnie czasu, chyba dzisiaj przy kolacji. – oznajmiłam.
Ewelina:
-Trzymam za słowo.  Buźka, ja będę już lecieć, masz pozdrowienia od Michała- dała mi buziaka i odeszła.
 Założyłam kurtkę, wciągając jednocześnie czapkę i wyciągając z kiszeni białe słuchawki od iphona. Jak zwykle, korzystałam z wolnych chwil, upojałam się tym czasem, jak nigdy wcześniej, bo coraz częściej zaczęło mi go brakować. Przejrzałam play listy i wybrałam piosenki Justina Timberlake’a.  ,,wpierw posłucham sobie Cry Me A River a potem może Mirrors” ,, On ma takie cudowne piosenki” – powiedziałam do siebie w myśli. Szłam ze słuchawkami w uszach przez całą plażę… spoglądając w dal.. w morze, w niebo, w statki, płynące po Bałtyku, zastanawiając się jak wiele rzeczy czeka mnie jeszcze. Czy zostanę kimś znanym? Czy powszechnie lubianym? A może zwiedzę każdy zakątek tego pięknego świata i zamieszkam w którymś z nich? A może jednak moje plany legną w gruzach? Może nie skończę żadnej szkoły, nie zdam matury i nie będę mieć kochającej rodziny? Może zostanę sama na pastwę losu… kto to wie? Na pewno nie ja.. przynajmniej nie na chwilę obecną. Niektórzy mnie pytają, co chce robić w przyszłości, kim zostanę i czy na pewno będę chciała mieć męża. Za późno. Czasem plany zbaczają z wyznaczonego przez nas kursu, zmieniając kierunek. Może to było mi pisane… Pozostanie matką w tak młodym wieku… posiadanie chłopaka, w miarę sporego mieszkania i w sumie kochanych rodziców… Nikt w mojej rodzinie nie planował dla mnie takiej przyszłości… Wiek młody, a ja już w ciąży? To miał być chyba jakiś żart… nie mogę się przyzwyczaić do świadomości, że za 4 miesiące zostanę matką… czy uda mi się znieść tę sytuację? Dziewczyny z mojego rocznika, balują, uczą się, poznają nowych kolesi, a nie trzymają się z jednym przez  3lata, jak w moim przypadku, nie zgadzają się współżycie, a tym bardziej poważny związek. Zawsze, gdy wstaje patrzę w lusterko, patrzę, czy jeszcze jestem w stanie spojrzeć sobie prosto w twarz, czy nie mam sobie nic do zarzucenia? Czy nikt przeze mnie nie płacze? W młodości zerkałam na lusterko tylko po to, by zobaczyć, jak wyglądam… ale teraz to coś więcej… Staję bokiem, nagle czas zamiera, zostaje tylko ja i .. i mój brzuch. To bardzo dziwne, że nikt z moich rodziców nie zauważył tego, że jestem w ciąży, że o chłopaku nie wspomnę. Może wiedzą to… albo pomyśleli że przytyłam… może właśnie z powodu tych zdarzeń tak przypuszczali… nie wiem co powiedzieć… gdy teraz spoglądam w lustro widzę smutną, zagubioną nastolatkę, szukającą drogi do swojego przeznaczenia… Widzę w swoich oczach strach, męka, lekkie załamanie nerwowe…. Mam nieszczęście wypisane na twarzy.
Weszłam na molo. Oparłam ręce na barierce, zagryzłam usta. Nie spodziewając się nikogo, zaczęłam sobie nucić piosenkę. Ktoś podszedł. Objął mnie w talii i pocałował w prawy policzek.
-Cześć kochanie! – wykrzyczał.
 Odwróciłam się i ujrzałam Maćka. Przecież miał być w Krakowie, dziwne, że wrócił tak szybko, ale ucieszyłam się z jego przyjazdu… teraz pozostało mi jedyne wyjście… jedyne rozwiązanie, na tą całą sytuację… musiałam mu powiedzieć o ciąży… mimo wszystko.
- Cześć! – powtórzyłam po Maćku. Słuchaj czemu jesteś w Międzyzdrojach? O ile się nie mylę miałeś być w Krakowie- zapytałam.
-Racja, ale przyjechałem wcześniej, w końcu jestem dorosły i umiem sam o siebie zadbać, prawda? A poza tym stęskniłem się za Tobą- pocałował mnie, gładząc policzek.
-Rozumiem…  ja za tobą też… jest coś o czym muszę ci powiedzieć… -rzekłam niechętnie.
-Co takiego? A może najpierw pójdziemy coś zjeść? Umieram z głodu- przyznał.
-Nie, to nie może zaczekać. Zrobiłam testy już dawno, byłam u lekarza… zostaniesz tatusiem….- spuścilam wzrok.
-O!- krzyknął. Nie wierzę! Jak mogłaś mi to zrobić?! Jestem  za młody na dziecko! Dopiero co zdałem maturę! Miałaś się zabezpieczyć!- krzyczał.
-Zrobiłam to, ale jak widzisz, nigdy nie zabezpiecza cię na 100%, zawsze może się zdarzyć ten wyjątek… mówisz, że ty jesteś za młody? A ja? Ja nie mam żadnej szkoły ukończonej! Dopiero co zaczęłam liceum, ty chociaż idziesz na studia! Poradzimy sobie słyszysz? Pójdziesz do pracy, będziesz na nas zarabiać, a ja zajmę się…- urwałam.
-Nie… nie będzie takiej potrzeby. Z nami koniec. Było fajnie, ale się skończyło. Nie wchodzę w dziecko, rozumiesz? To nie moje klimaty. Nie ten czas, nie odpowiednia pora… to tylko twoja wina, że zgodziłaś się na to… mogłaś mi odmówić…- protestował.
-Co proszę?-zdenerwowałam się. To ja się stresuję, że mnie rzucisz, jak tego nie zrobię, a Ty jak mi się odwdzięczasz? TYM? – zadręczałam się i upadłam na ziemię.
 Obudziłam się w nocy. Leżałam na plaży, przez dłuższą chwilę byłam chyba nieprzytomna, bo urwał mi się film.. ale zaraz, zaraz… nigdzie nie widziałam Maćka.. nie możliwe, że opuścił mnie, zostawił, gdy zemdlałam… i to jeszcze w ciązy? Niemożliwe! On przecież mnie kochał, obiecywaliśmy to sobie dawno temu, jeszcze w gimnazjum, na polance… że się nie opuścimy- z twarzy pociekły mi łzy. Zapłakana, nieszczęśliwa, wróciłam do domu… Tam , nie czekało mnie ciepłe powitanie. Ojciec siedział na jednym ze skórzanych, drogich foteli, a matka paliła w piecu.
-Siądź dziecko- nakazał ojciec.
 Zrobiłam to, co kazał. Po chwili przyszła moja siostra Natalia, nawet ona nie wiedziała o dziecku.
-Słucham- odrzekłam.
Natalia:
-Tato, mamo, ja z nią pogadam dobrze?
Mama:
-Myślę, że powinniśmy to zrobić wszyscy. A więc Kasia… rozumiem, strach, strachem, ale żeby przez 5miesięcy ukrywać, że zostaniemy dziadkami??-dopytywała.
Ja:
-Kto wam to powiedział? Bo chyba nie Maciek XD – dodałam.
Tata:
-Właśnie on, po czym oznajmił, że z tobą zrywa. Dałem mu po pysku, bo uważam, że zachował się nie elegancko – ruszył wąsem.
Ja:
-Nie elegancko?? Powaliło cię tato?? Zerwać z dziewczyną,  która zostanie matką jego pierworodnego dziecka?
Natalia:
-Siostro, nie to żebym się czepiała, ale skąd wiesz, że nie zrobił bachora jakiejś innej lasce? Oprócz ciebie mogło być jeszcze kilka-kilkanaście.- stwierdziła.
Ja:
-Uważasz mnie za puszczalską? A może za naiwną? – Zapytałam z rozgoryczeniem.
Natalia:
-Nie, tylko za głupią małolatę, która właśnie w tej chwili przekreśliła wszystkie swoje plany na przyszłość. Dla przypomnienia zrobiłaś nam straszny zawód… W naszej rodzinie nigdy nikt nie miał nieślubnego dziecka…- chyba będziesz musiała…- rzekła.
Mama:
-Opuścić ten dom na dobre! – Powiedziała. Dobre zdanie na temat naszej rodziny jest najważniejsze, pracowaliśmy na to przez kilkadziesiąt lat i nikt, a tym bardziej taka małolata jak ty, nie będzie nam niszczyć naszej reputacji!- wrzasnęła.
Ja:
-Najpierw opuścił mnie chłopak, a teraz z własnego domu wyrzuca mnie rodzina? Tak o? Na głodówkę? Na pisaną śmierć?- rozpłakałam się.
Mama:
-Nie musisz zaraz umierać, nie przesadzaj zadurzona histeryczko – oznajmiła z sarkazmem. Dam ci 100 złotych i nie wracaj tu już nigdy, dotarło do ciebie? Nikt cię już nie chce, nie trzeba było robić sobie dziecka… - powiedziała z zimną krwią.
Ja:
-Skoro tak to wszyscy :SPIER*****!!!!! – pobiegłam na górę do pokoju, spakowałam swoje manatki i wyszłam z domu, trzaskając za sobą drzwiami.
 Sąsiedzi zza okien patrzyli się w moją stronę.  Odtąd zwątpiłam w świat… w to, że jeszcze kiedyś będę mogła zasmakować szczęścia.. Wiem, że źle zrobiłam, ale dotarło to do mnie, dopiero po jakimś czasie… Naprawdę żałuję, tego co zrobiłam, że związałam się z tak nieodpowiednim facetem jak Maciej, że straciłam przez to najbliższych! A mogło być jak przedtem!
 W tamtym czasie jedyną rzeczą, którą potrzebowałam, było wsparcie ze strony rodziny… Ale na to już nie mogłam liczyć….
Koniec części pierwszej. By Bella 2 Wampir

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz