Ona i On rozdział 3
W poprzednim rozdziale:
,,To był koniec żartów. Domyślałam
się, a raczej byłam pewna kto stał za tym wandalskim występkiem…”
Że też ten facet musiał mi marnować psyche od
samego rana! Yhhh – oburzyłam się. Migiem zeszłam po schodkach na 1 piętro.
Były tylko dwoje drzwi… pytanie które należały do mieszkania Marszczaka?-
oczekiwałam odpowiedzi od samej siebie, a przecież nie umiałam jej znaleźć . Eh
- westchnęłam. Wzięłam głęboki wdech i
postanowiłam zrobić wyliczankę na hi był trafił:,,Ene due rike fake, torba
borda, ósmy smak et”, gdy nagle z drzwi, po mojej lewej stronie wyszedł on, jak
zwykle w zadawalająco udawanym humorze.
Fabian:
-Ohohoho, a kogóż moje piękne oczy
widzą? Sama Katarzyna, we własnej skórze! I to jeszcze skierowana w stronę
mojego mieszkania. Może wejdziesz? – spytał bez wstydu.
Ja:
-Czekaj, czekaj, nie tak prędko. Po
pierwsze przestań tak się zachowywać, bo sobie nie życzę, a po drugie zapraszam
do mnie, musimy w końcu się rozmówić. Masz obowiązek, wytłumaczyć mi kilka
rzeczy. Przez ciebie rujnuje się moje życie! Więc raz, dwa i na górę!
Fabian:
O nie! – patrzył się jak ciele na
malowane wrota. Ja nigdzie nie idę!
Ja:
-A właśnie że pójdziesz! –
Oznajmiłam i złapałam go za rękę, ciągnąc za sobą na górę.
Fabian:
-No ,no ! Czyżby nie za szybko?
Wiedziałem, że drzemie w tobie tygrysica! To wszystko było tylko pretekstem i
kłamstwami! Już nie mogę się doczekać tej rozmowy! – dodał pochlebnie.
Oszczędziłam sobie, skomentowania
całej tej sytuacji. Z nim naprawdę coś było nie tak… Facet miał 17 lat,
mieszkał, z tego co się orientuję sam, a w dodatku prawie siedział! I jeszcze
te jego obraźliwe komentarze na mój temat! Miałam już tego dość!
Fabian:
-No i? Nie zaprosisz mnie do środka
kotku?- spytał bez zastanowienia.
Ja:
-Nie nazywaj mnie kotem, to po
pierwsze. Dwa- zmień styl odzywek, bo wyjdę z siebie i pożałujesz gorzko!-
ostro się obroniłam.
Fabian:
-Widzę, że coraz częściej będziesz
pokazywać pazurki, ale mi to na rękę, naprawdę. – uśmiechnął się z głupim
wyrazem twarzy.
Ja:
-Widzę, że z tobą naprawdę dzieje
się coraz gorzej, ale nie martw się, ja ci w drogę wchodzić nie będę. Obyś
tylko i ty trzymał się tej zasady w stosunku do mnie! –postawiłam warunek.
Spójrz na moje drzwi.
Fabian:
-O! – krzyknął. Widzisz, nie
zauważyłem ich nawet, skoro na nich stoisz-Odsunęłam się z widoku. Ale powiem
ci, że wcale nie musiałaś z nich schodzić, jesteś o wiele ciekawszym widokiem,
niż one.- zaczepił mnie.
Ja:
-Oszczędź sobie tych marnych uwag,
błagam cię! Teraz powiem tylko tyle, że dzwonię na policję, a jeżeli dowiem się
, że to twoja sprawka, to wiesz.. trafisz już na pewno do pudła! – zagroziłam.
Fabian:
-Hahaha, co nas nie zabije to
wzmocni kochanie- zaimprowizował tymi słowami. Możesz sobie dzwonić, ale nie
radze, jeżeli zrobił to ten, o którym myślę, to lepiej żebyś go nie
prowokowała. No chyba, że chcesz narażać swoje zdrowie, a może i nawet życie. –
rzekł bez przejęcia.
Ja:
-Że co?! I ty masz mi niby prawić
tu kazania? Żartujesz sobie ze mnie w tej chwili? Właź mi do środka i to
szybko! Nie wyjdziesz póki, nie wyjaśnimy sobie paru kwestii.-wciągnęłam go do
przedpokoju i zamknęłam drzwi na dwa zamki.
Fabian:
-Oho, widzę, że coraz bardziej
ostro. A po co nam aż dwa zamki? Nie chcesz by nas nakryli? – bez opamiętania
chwycił mnie w pasie i zaczął całować!
Ja:
-Puszczaj mnie! – Z zaciśniętymi
zębami, odepchnęłam go od siebie i dodałam: Słuchaj, daje ci najbardziej
alternatywne rozwiązanie, ja zrobię kawkę i siądziemy sobie w kuchni, jasne? – domagałam
się odpowiedzi, ale on nie słuchał tego, co mówiłam.
Zaparzyłam kawę i usiadłam, a on stał. Nie
chciał przyjąć do wiadomości, że w moim domu panują moje zasady, więc ciągnąc
go za sobą, wskazałam krzesło. Usiadł.
Fabian:
Ja:
-Po pierwsze o szkole-
odpowiedziałam cicho.
Fabian:
-Hahaha, o szkole?! Zwariowałaś?
Mam ciekawsze tematy do obgadania z tobą –poprawił fryzurę.
Ja:
-Nie w tym sęk, podszedł do mnie
wczoraj Mariusz, ten z 3A, kojarzysz co nie?
Fabian:
-No ba! – skrzywił się, ale co ci
do niego? Jest moim dobrym kumplem – powiedział.
Ja:
-Mi nic, ale ty masz coś do mnie! –
warknęłam. Powiedział mi że kręcimy ze sobą i że już mnie… nie dokończył.
Ciekawi mnie, co miał na myśli, może mnie oświecisz?
Fabian:
-Że cię.. Je vous aime.( po fr. Bardzo cię lubię)
Ja:
-Przestań mi tu kłamać! Dlaczego
rozpowiadać po szkole te gadkę? Że jesteśmy razem itd.?- odezwałam się. Pewnie
nawet, nie wziąłeś pod uwagę faktu, że niszczysz tym czyjeś życie!
Fabian:
-Dobra… powiem ci, ale to będzie
długa historia, możliwe, że tą opowieścią, uzyskasz odpowiedzi na każde
nurtujące cię pytanie – przyznał.
-Właśnie tego sobie życzę, mów! –
powiedziałam z entuzjazmem.
- A więc od czego tu zacząć? Hm…
najlepiej od samego początku. Jestem Marszczak, mam 17 lat, ale już napadłem na
stację benzynową… chciałem wziąć tylko tysiąc złotych, na pokrycie moich długów
na dzielnicy… nigdy nie ćpałem, chociaż miałem takie propozycje. Wołałem fajki
i alkohol… ale już ograniczam, dostałem lekcje od życia. Szef tego gangu, od
którego wziąłem 1.000 złotych na wynajęcie tego mieszkania, zażądał ode mnie
zwrotu kasy w przeciągu tygodnia! To było niemożliwe, zważywszy na to, ze ja
nigdzie nie pracowałem, zresztą sama wiesz… niepełnoletni chłopak i praca? Nikt
nie da… moi starzy mieszkają w innym mieście, są nadziani, ale mnie wyrzucili z
chaty, gdy zabrałem kilka groszy z ich karty kredytowej… na moje konto
oczywiście. Nie jestem zły, po prostu
tak częste kłótnie z ojcem, doprowadziły do tego, że chciałem sam zamieszkać i jakoś
ustatkować się, na początku z ich pomocą,
a potem oddał bym im kasę. Oni jednak nie mieli zamiaru przyjąć tego do
wiadomości, powiedzieli bym radził sobie sam i odesłali z kwitkiem na
200złotych na życie. Bardzo mnie to dołowało ,ale po jakimś miesiącu otrząsnąłem
się i zacząłem żyć na nowo, właśnie tutaj, w Warszawie, nie mam pojęcia tylko,
czemu tak szybko pozbyłem się tej kasy… od rodziców.. ale patrząc na to z innej
strony.. na co starczyło by mi 200zlotych?na żywność max na miesiąc, może dwa,
bo ja za wiele nie jem.
Ja:
-O! To tak jak ja! – uśmiechnęłam
się, kontynuuj.
Fabian:
-Więc zapożyczyłem się u
miejscowego szefa gangu, i do tej pory wiszę im tą kasę, mimo, że oddałem,
naliczyli sobie procenty… Chciałem jakoś odpracować u nich, by w końcu dali mi
spokój, ale ja i szemrane interesy? Miałbym zmarnowane życie, do końca,
odmówiłem… tamtego dnia zostałem dotkliwie pobity i przywieziony na oddział
intensywnej terapii. Kiedy wyszedłem, odwdzięczyłem się, no można powiedzieć,
że zemściłem, ale nie lubię tego określenia. Pobiłem ich szefa. Gruba ryba, a
zgłosił to… myślałem ,że wsadza mnie do paki, jednak mój adwokat uratował mnie
z tej sytuacji bez wyjścia. Zaangażowałem się w mojej nowej pracy, oprócz tego,
że uczęszczam do naszej wspólnej szkoły, pracuje na czarno, dorabiam sobie u
przypadkowych ludzi. Ale spokojnie, nie sprzedaje niczego nielegalnego, tylko
pomagam w przeprowadzkach na przykład. Jestem czysty, jeśli o to ci chodzi.-
rzekł zmęczony.
Ja:
-Widoczniesz właściciel kamienicy
ma stare wiadomości… napisał na klatce schodowej, że jesteś niebezpieczny i
jeśli ktokolwiek cie zobaczy, ma natychmiast dzwonić na gliny!
Fabian:
-Hahaha, no bez jaj, proszę cię-
zaśmiał się z pogardą. Nie mów mi, że zadzwoniłaś.
Ja:
-No niestety, ale nie na policje,
tylko do właściciela. Powiedział, że przyjdzie do ciebie z samego rana,
pogadać.- poinformowałam go.
Fabian:
-Mmm… Powinienem stąd teraz wyjść,
ale dobrze.. nie zrobię tego, musze wyjaśnić wszystko. A więc na czym tam
skończyłem? Kiedy wynajęłam tu mieszkanie, byłem jeszcze szczeniakiem, miałem
15 lat, ale jak widać, nikt nie mógł potwierdzić mojego wieku. Wyglądam na
starszego, chociaż zdarzają się i tacy, którzy mnie odmładzają- zaśmiał się
chaotycznie. W końcu, gdy zacząłem prowadzić normalne życie, Gruba Ryba mnie
odnalazł. Żądał kasy i dał mi w ryj. Zaczął wyzywać od prawiczków itd., więc
zabezpieczyłem się mówiąc, ze to ty zostałaś moja dziewczyną, sorry wielkie,
musiałem, poza tym chciałbym tego, na serio. Ryba mi nie uwierzył, więc
pokazałem mu twoje mieszkanie, wie gdzie mieszkasz, sprawdził już pewnie masę
wiadomości o tobie, można powiedzieć, ze wie już wszystko. Miej się na
baczności, on nie jest przewidywalny. Wybacz, ze cie wciągnąłem w to , ale byle
zmuszony, stąd ta nocna pogaduszka z Toba i ploty w szkole. Sorry- dodał i
wyszedł.
Po tym co mi
powiedział, miałam wrażenie, że jestem w
filmie, że gdzieś jest ukryta kamera. Wiedziałam, że źle zrobił, a co za tym
idzie, przedstawił mnie jako swoja dziewczynę a nie te laske z przystanka, to
było dziwne. Eh, nie wiem, co mam zrobić!- powiedziałam sobie w duchu! Poinformować
matkę, Natalie a może Andrzeja? A może trzymać to dla siebie w tajemnicy? W
sumie chłopak sam mnie ostrzegł, ze ta Ryba może mnie znaleźć, ze jest
niebezpieczny i nieprzewidywalny. Ale co by mi mógł zrobić? I po co? W jakim
celu, co mu do mnie? Nawet jeśli uważa się za właściciela ludzi, to nie ze mną
takie numery! Przydadzą się moje lekcje karate! Chce wojny? To będzie ją miał!
– Sama nie wiedziałam, co sobie wtedy ubzdurałam, wiadome było, że nie będę się
szarpać z jakimś łachmanem, przecież szanuję się, nie jestem jakaś pierwsza
lepsza, więc lepiej, jakby trzymał się ode mnie z daleka. Eh, szkoda, że już
nie ma taty – zrobiło mi się smutno. Gdyby tu był, to on załatwiłby tę sprawę,
zawiodłam się na nim… wiem, że nie jego wina, ale niedobrze, że mnie zostawił,
właśnie teraz.. w tym momencie, mama nie ma czasu na zajmowanie się swoją
córką. Najlepiej pójść z tym do Natalii, niech ona mi coś doradzi. Przy okazji
spytam się co tam z jej ex, może się pogodzili?
Zabrałam z mieszkania jedynie torbę i
pobiegłam do Natki. Miałam nadzieję, że zastanę ją w domu. Było mi wszystko
jedno, czy ten facet będzie mnie nachodzić czy wszyscy będą mnie uważać za
dziewczynę kryminalisty, co będą o mnie myśleć… Zadzwoniłam dzwonkiem, ale jej
nie było, nie odpowiadała. Cholera jasna! A co jak coś jej się stało? No nie
wiem… poszukam jej na moście! Powinna tam być- powiedziałam do siebie i
wyszłam.
W ciągu 5minut dotarłam na most, ale widok,
który zastałam zmienił powagę sytuacji:
Ona i ten Daniel razem…
Wstrząsnęło mnie! Eh.. ale
przynajmniej widać, że jest szczęśliwa… dobra.. nie będę im przeszkadzać…
Wróciłam do domu i weszłam
na neta, poczekałam do przyjazdu mamy z pracy i zaczęłam:
Ja:
-Słuchaj mamo, tylko nie
myśl, że cię nie słucham , bo tak wcale nie jest, tylko że.. no musiałam
wyjaśnić z tym chłopakiem kilka spraw, teraz wiem już wszystko. On w sumie nie
jest tak zły na jakiego wygląda, tylko
no… trudne dzieciństwo miał i tyle.
Mama:
-Do czego zmierzasz? –
zapytała z zaciekawieniem.
Ja:
On i jego relacje z ojcem są
nie nienajlepsze. Nie dogadują się. Jego rodzice wywali go na bruk , a on
musiał sam sobie radzić ze swoimi problemami, sam sobą się zając, robić
wszystko sam. Miał tylko 15lat… tyle co teraz ja i od tego czasu liczył sam na
siebie. Dali mu tylko 200złotych, a on za te pieniądze, przyjechał do naszego
rodzinnego miasta, wynajął tu mieszkanie i zaczął normalnie żyć, do czasu, aż
brakło pieniędzy, nikt nie mógł go zatrudnić, bo nie był pełnoletni, więc
uciekł się do najgorszego, a mianowicie pożyczył kasę od mafii… która teraz go
ściga… W miedzy czasie miały miejsce jeszcze: pobicie jego, szefa gangu i ich
rozmowa… i właśnie na tej rozmowie powiedział, że ja jestem jego dziewczyną…-
dokończyłam z trudem.
Mama:
-Kochanie, powiem ci jedno,
trzymaj się od niego z daleka! Unikaj rozmów, spotkań, wszystkiego! Jeszcze
masz czas…
Ja:
-A kto mówi, że zamierzam
się z nim zadawać? Po prostu nie wiem dlaczego akurat mnie, aż tak się czepia
no…
Mama:
-W sumie… może powinnaś mu
dać jasno do zrozumienia, żeby się od ciebie odczepił?- zasugerowała.
Ja:
-Myślisz , że nie
próbowałam? Dzisiaj z nim gadałam, to się wnerwił, że doniosłam na niego do
właściciela kamienicy!- zacisnęłam pięści.
Mama:
-Proponuję ci, jeszcze jedną
rozmowę. Najlepiej taka na szybko. Skoro poinformował mafię o tym… że to ty
jesteś jego dziewczyną, to możliwe, że coś ci się stanie, dlatego uważaj na
siebie. Przy okazji, mam wrażenie, że gościu kłamię. Kasia spójrz… kto normalny
zaczepia ludzi na ulicy, zaciąga do kątów i jeszcze wymyśla jakieś niestworzone
historie z ich udziałem? Widać, że on ci nie mówi prawdy…
Ja:
-Też tak myślę…
Mama:
-No właśnie… kto wie? Może
był zamieszany w jakieś libacje narkotykowe? I jeśli oprócz kasy wisi im
jeszcze towar, mógł powiedzieć, że ty go masz. Ale cieszmy się, że nie wiedzą,
gdzie mieszkamy – powiedziała z ulgą.
Ja:
-E…. Jakby ci to
powiedzieć.. wiedzą… On im pokazał nasze mieszkanie…
Mama:
-O matko boska! – uniosła
się. Kaśka, weź ty z nim już nie gadaj! Idź teraz do niego i powiedz, by to
wszystko odkręcił, niech znajdzie sobie inną ofiarę za dziewczynę, tylko nie
ty! Ruchy!
Zrobiłam za radą mamy. Zapukałam.
Fabian:
-Siema, był u mnie
właściciel, wszystko mu wyjaśniłem, jest już okay, chcesz czegoś?
Ja:
-Tak, chcę. Masz pogadać z
tym szefem gangu, przyznać że nie jestem twoją dziewczyną i tyle!
–przedstawiłam swoje warunki.
Fabian:
-Hahaha, niezła jesteś! –
mrugnął. Nic mu nie powiem, szkoda by było stracić opinię faceta, który
okiełznał taką sztukę jak ty!- dodał.
Ja:
O!- krzyknęłam. Przydałaby
ci się porządna lekcja życia, jesteś taki dziecinny, że ojejku.
Fabian:
-To co? Wiem, że lubisz
chodzić na most. Dziś pójdziemy razem. O której ci pasuje?
Ja:
-Nie musisz mnie zapraszać,
bo i tak nie przyjdę, zajęta se jestem.
Fabian:
-I bezczelna, co idzie w
parze! –stwierdził. Obserwuję cię ostatnimi czasy i przyznam, że jesteś bardzo
trudną kobietą…
Ja:
-No co ty nie powiesz…. coś
jeszcze?, bo muszę się z przyjaciółką spotkać.
Fabian:
-Hahaha, nie, jesteś wolna,
ale pamiętaj, że ta, coraz wpadnie w moje oko, nigdy już z niego nie wyjdzie-
szyderczo się zaśmiał i zamknął drzwi.
Wróciłam do domu. I ponownie zadzwoniłam do
drzwi Natalii. Tym razem otworzyła. Miałam nadzieję, że spędzimy babski
wieczór, a tu co? Na kanapie jak zwykły, pospolity leń był rozłożony ten jej
Daniel.- pochmurniałam.
Ja:
-A ten czego tu?-
sarkastycznie spytałam.
Natalia:
-Mieszka u mnie.
Spółdzielnia zabrała mu mieszkanie. Teraz jesteśmy razem- mrugnęła do mnie i
uśmiechnęła się. Prawda kochanie?- spytała chłopaka.
Daniel:
-Tak skarbie, kto przyszedł?
Ja:
-A jak myślisz ofermo? –bez
powodu niegrzecznie się odezwałam.
Daniel:
Natalia:
-Ej! No już spokój! Nie
kłóćcie się mi!- nakazała nam.
Ja:
-Gadzino, miałam nadzieję,
że będziemy mogły poplotkować, ale widzę, że plany poszły na marne. –
stwierdziłam.
Natalia:
-Ależ nie!- zaprzeczyła.
Właśnie zamierzałam dzwonić do ciebie. Na serio, możemy dziś się spotkać.
Poczekaj, wezmę trochę kasy i zabawimy się! – rzekła zachęcająco.
Daniel:
-Kotku zamierzasz gdzieś
wyjść?- spytał rozgniewany.
Natalia:
-Owszem, oprócz ciebie mam
inne obowiązki jak np. Kaś, dostałeś swoje 5minut dzisiaj, buziaki! – cmoknęła
go w policzek i wyszłyśmy.
Schodząc po schodach zaczęłam:
-Wiesz co? Dlaczego znowu
razem jesteście? No przecież, on się tak nieprzyzwoicie zachował, mówił ci
takie rzeczy, a ty po prostu od tak mu wybaczasz?! –niecierpliwiłam się.
Natalia:
-Bywają takie rzeczy, o
których się filozofom nie śniło. Uwierz mi, że się kochamy, a trzeba wybaczać,
mieć zaufanie….
Ja:
-,,Bezgraniczne zaufanie
może być przyczyną wielu bolesnych rozczarowań”- zacytowałam.
Natalia:
-Oj, przestań! Na razie nic
się nie dzieje, powinnaś się przecież cieszyć, że z tobą spędzę resztę dnia, a
nie z nim- uśmiechnęła się kącikami ust. No już uśmiechnij się! –
zaproponowała.
Zrobiłam to, w sumie jakby tak się głębiej
zastanowić to trzeba być wielkim przyjacielem i naprawdę mocnym przyjacielem,
żeby przyjść i przesiedzieć z kimś całe popołudnie tylko po to, by nie czuł się
samotny. Odłożyć całe popołudnie i poświęcić swoje ważne sprawy na trzymanie
kogoś za rękę…
Natalia:
-Mam ochotę potańczyć,
idziemy do klubu?
Ja:
-Nie mam zbytnio ochoty,
może najpierw most?
Natalia:
-Skoro tak chcesz, to jasne-
uśmiechnęła się, opowiedziałam jej wszystko. A więc, uważasz, że on chce cię w
jakiś sposób wykorzystać? W sumie miałaś
nosa do niego…. Nie podejrzewałam, że może się okazać takim typem!- przyznała
mi rację.
Ja:
-Wyrażałam tylko swoją
opinię, nie jestem do końca pewna, czego on ode mnie chce… eh… dziwny jakiś.
Natalia:
-Nie bierz go pod uwagę,
pojmujesz wszystko zbyt poważnie, nie oceniaj ludzi po pozorach, czy tam
książki po okładce, wiesz o co mi chodzi – zachichotała.
Ja:
-Hah, tak wiem. Ale jego nie
da się inaczej pojąc, nie oceniam go pochopnie, tylko… stwierdzam fakty,
zbieram inf. o nim a potem weryfikuję.
Natalia:
-Kicia… nie zwracaj na niego
uwagi w takim razie, ale niezły jest… naprawdę niezłe z niego ciacho –
zamyśliła się… Gdybym nie miała Daniela… oswobodziłabym cię, z tego problemu.
Ja:
-Tak, jasne, dziękuję ci, za
twoją ,,niezmierną pomoc” Hahaha – śmiałyśmy się. Może pójdziemy już do tego
klubu hę? Tam przynajmniej się wyluzuję.
Natalia:
-Jak zwykle wpuszczają od
18… ale wkręcę cię, nie martw się!
Ja:
-Nie wątpię- odwzajemniłam
uśmiechem i ruszyłyśmy w drogę.
Cały czas miałam manie
prześladowczą, czy to możliwe, aby Fabian mnie śledził? W końcu kto go tam wie?
Nikt nie przewidzi jego taktyki… Coś mi mówiło po drodze, że w klubie się coś
wydarzy… nie myliłam się……
Koniec rozdziału 3. Ciąg
dalszy nastąpi. By Bella 2 Wampir











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz