Obserwatorzy

sobota, 17 sierpnia 2013

Ona i On rozdział 2



Ona I On Rozdział 2

 W poprzednim rozdziale:
,, pociągnął za sobą do ślepego zaułka… nie wiem co chciał tym zyskać…’’

 -Auuu! – krzyknęłam, gdy ścisnął moją rękę mocniej niż zwykle.
-Czemu się drzesz?! – wydarł się  na mnie, Chce Ci tylko coś powiedzieć –dodał ze spokojem w głosie.
Przyciągnął mnie do siebie, patrzył na mnie z góry… aby dosięgnąć jego wzroku musiałam specjalnie wyciągać szyję, nienawidziłam czegoś takiego, a potem beznadziejnie dziwiłam się dlaczego mnie boli. Przyparł mnie do ściany, wypełnionej kafelkowatym wzorem i zatrzymał swoje dłonie na moich barkach, powoli zjeżdżając w dół, aż do nadgarstków. Jego opuszki palców były szorstkie, tak jakby wykonywał jakieś ciężkie roboty… a jednak, jego dotyk sprawiał mi przyjemność, podniecał mnie, nie obyło się bez gęsiej skórki… Przechylił głowę na lewo , patrzył się na mnie spod byka, po czym zadał mi zaskakujące pytanie, którego w życiu bym się po nim nie spodziewałam…
Fabian:
-Słuchaj Kaśka… Spodobałaś mi się… I można tak jakby powiedzieć, że narobiłem Ci niezłego bagna…- rzekł ze skruchą.
Ja:
-To znaczy? –Chciałam, aby zabrzmiało dość głupio i tak właśnie było. Chyba był na tyle pewny siebie, że pomyślał, że czytam w jego myślach, ale tak wcale nie było.
Fabian:
-Wiesz o tym… że palę… moja przeszłość jest nieciekawa…. Bardzo nieciekawa… ale nie chcę cię zadręczać opowiadaniem o niej.- przyznał ze smutkiem, nagle jego głos się załamał, po czym dodał:
-Gdybym mógł… gdybym… gdybym mógł… odmienić tamten bieg zdarzeń, na pewno bym to zrobił…
Ja:
-Nadal nic nie rozumiem…. Proszę cię, mów jaśniej… nie jestem bystra… nie domyślam się niczego… a tym bardziej o człowieku, którego wcale nie znam! – Krzyknęłam i przy okazji wyrwałam się z jego objęcia… to co zrobiłam, było dla mnie totalnym zaskoczeniem… wszystko działo się szybko… w jednej chwili… ale mimo zdziwienia, które ukazało się w jego wielkich błękitnych oczach, zacisnęłam usta z bólu i przekonania, że z tym człowiekiem nie czeka mnie ,,Happy End” . Staliśmy w bezruchu, tylko ja myślałam, co rzec, w tak niekomfortowej sytuacji… na szczęście tą uliczką szła moja mama, zauważyła mnie i wrzasnęła:
Kaśka! Do domu! Natychmiast! Czemu się szwędasz po nocy z jakimiś typami spod ciemnej gwiazdy?!  - Patrzyła się na mnie złowrogo, jedną ręką trzymała zakupy, a drugą machała do mnie…
Byłam strasznie usatysfakcjonowana z przebiegu wydarzeń, że zapominając o moim koledze, podskokiem doskoczyłam do matki, chwyciłam siatki i wraz z nią ruszyłam do mieszkania. Nie czułam wstydu, ani zażenowania, uciekając od Fabiana… po prostu ten chłopak wprawiał mnie w stan osłupienia… nie raz miałam wrażenie, jakby gadał sam sobie, bez celu, a sam traktował mnie jak ścianę. Może lubił takie zachowanie, ale mi ono nie sprawiało przyjemności. W tamtej chwili, gdy byłam z nim sam na sam… uciekłam się do starej, mądrej rady kreskówkowego psa ,,Scobby’ ego - Doo” ,,Uciekaj, a zwyciężysz” . Może to było niegrzeczne z mojej strony, że zostawiłam go wtedy samego jak palec w tak mrocznym zakamarku… wiedziałam, ze chciał… i miał mi cos bardzo ważnego do przekazania.. ale nie zrobił tego! Ja nie jestem z reguły cierpliwą osobą… wszystko robię na szybko… Gdyby naprawdę chciał mi coś powiedzieć… bez owijania w bawełnę, wykonałby to, a tak to nic. Mogłam tam tylko sterczeć na mrozie, gapiąc się na niego!
  Mama wyjmowała klucze do drzwi, po chwili otworzyła, kazała mi odnieść zakupy, a sama zaprosiła mnie do kuchni na rodzinną rozmowę, co nie było dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem, odbywałam takie codziennie, ba, nawet byłam główną partią tych pogaduszek! Zrobiłam to, co kazała, a następnie zajęłam moje ulubione twarde, drewniane krzesło w kuchni. Wyprostowałam się i czekałam na jakiś temat od mamy, ale nic nie uzyskałam, żadnej odpowiedzi, więc spytałam się kulturalnie:
-Mamo… że się tak spytam, długo zamierzasz mnie jeszcze trzymać w tej niepewności? Czy w końcu, ze swej łaski, będziesz skłonna mi odpowiedzieć na to pytanie? O czym chcesz dzisiaj ze mną rozmawiać? –Powiedziałam ostrym tonem, domagając się odpowiedzi.
-Córko… Po pierwsze… o tym co dzisiaj zobaczyłam na ulicy… Z kim ty łazisz? Nie masz lepszych kolegów/koleżanek? A Natalia? A inni? Masz mnóstwo! Więc wytłumacz mi łaskawie, z jakiego powodu zadajesz się z tym ciemnym typem?
-Nie zadaję się z nim wcale! – obroniłam się.
-Jak to? Jeszcze śmiesz kłamać własną matkę w żywe oczy? Nie widzisz że przez niego staniesz się taka sama jak on? Taka ponura… taka .. taka bez życia! – dodała robiąc wielkie oczy.
-Nie rozumiesz! Przecież ja wracałam od Natki, a on mnie zaciągnął do tego kąta.. na początku myślałam , że miał coś do mnie… ale potem dostrzegłam… że.. że..  chyba coś chciał mi powiedzieć – powiedziałam łagodniej, schylając głowę do dołu…
-Wybacz, ale nie wyglądało to na zwykłą rozmowę! – kłóciła się sam ze sobą
-Sorry mamo… ale padam… kolacji nie chce… i tak nigdy nic nie jem… idę spać, dobranoc – pożegnałam się, a mama siadła, załamując ręce.
Chyba nigdy nie przynosiłam jej zbytnich korzyści… Po śmierci ojca… w wypadku drogowym, oprócz swoich obowiązków, musiała zająć się firmą ojca w Warszawie. Szkoda, że przez to wszystko straciła zainteresowanie moją osobą. Nie wiedziała, co się u mnie dzieje! Znała tylko moją jedną przyjaciółkę, którą była Natalia… Eh… te matki… Kocham ją, bo jest bardzo dobra dla mnie i zawsze mi przyjdzie z pomocą… tylko dlaczego, wtedy tak nie było?
 Nadszedł kolejny dzień… miałam ochotę na tosty… ale oczywiście, nikt nie dbał o moje potrzeby, co szło za tym że nie kupił mi tostera. Byłam zawiedziona, ponownym zjedzeniem kanapek z tym ohydnym serem. Poszłam do łazienki, zdjęłam piżamę, zaczęłam się ubierać do szkoły. Co by tu dzisiaj włożyć? – Powiedziałam sama do siebie w myślach. O wiem! – krzyknęłam z radością. Założyłam nowe czarne buciki, białą spódnicę w czarne grochy i czarny gorset. Prawie zapomniałam! Jeszcze przepaska na włosy, także czarna, tak wyszłam z domu do gimnazjum.
 Wychodząc z klatki, zauważyłam małą karteczkę powieszoną na drzwiach wejściowych. Widniał tam komunikat :
                                                     Drodzy mieszkańcy kamienicy nr.13 !
  Jako współwłaściciel kamienicy jestem zobowiązany poinformować państwa, ze na 1piętrze zamieszkały Fabian Marszczak jest zbiegłym więźniem! Jeżeli pojawi się w tej okolicy, lub ktokolwiek go zobaczy, proszę o natychmiastowy telefon na policję! Ten lokator jest groźny, posiada broń, robi czarne interesy i wciąga w nie innych! Uważajcie na swoje dzieci! Wprawdzie ma te swoje 17lat, ale już prawie był w poprawczaku, za włamanie na stację benzynową! Proszę uważać na siebie i na innych mieszkańców kamienicy!
 Z poważaniem właściciel kamienicy H. Kubalski
 Czytając to, poczułam się jakbym zrobiła coś złego, a przecież tak nie było. Potrząsnęłam z nerwów głową i poszłam w kierunku przystanka autobusowego, na którym spotkało mnie jeszcze większe rozczarowanie….
 Na ławce siedział on. Jak zwykle pyszny i dumny siebie Marszczak. Na początku nie zauważyłam go, z istnego powodu: Siedział z jakąś paniusią! Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego tak się tym przejęłam, przecież był to dla mnie obcy człowiek, z którym nie miałam i nie chciałam mieć nic wspólnego, ale... Podeszłam bliżej do rozkładu autobusu nr.20, zawsze nim jechałam na Piaski do Natalii, lubiłam ten autobus, a w szczególności jego kierowcę. Był nim młody, przystojny i wysportowany Andrzej, mój były. Z czasem myślałam, że te wielkie uczucie, którym go darzyłam minie, jednak pomyliłam się, gdyż nadal coś czułam, może to samo co 3lata temu?- Kto wie. Obok Fabiana siedziała ta dziunia… Była ładna, wysoka, brunetka  o dużych, wyraźnych, niebieskich oczach i sporym biuście, no ale cóż… kto co lubi. Tak, jak się spodziewałam nie mógł sobie oszczędzić komentarzy na mój temat. Coś jej szeptał na ucho, ale postanowiłam się już nie denerwować , nie dręczyć się jego infantylnym zachowaniem, odrzucić myśl, że ktoś taki w ogóle istnieje. Stanęłam za przystankiem, oddaliłam się od nich kilka metrów-dobre i to. Im dalej od Marszczaka, tym lepiej dla mnie. Pewnie nawet nie wie, że właściciel kamienicy w której rzekomo wynajmuję pokój, jest poszukiwany przez niego i policję.
 Wyjęłam odruchowo mój smart fon Piano i sprawdziłam godzinę. Była 10:45 , za 10minut miał nadjechać autobus. Z byle powodu uśmiechnęłam się, a fakt, że już zaraz wyjdę z pola widzenia tego chłopaka, wywoływał we mnie euforię.
 Po upływie 4minut, Fabian przemógł się i podszedł do mnie.
-Hej, co słychać?- zapytał z zaciekawieniem.
-Hej, jakoś gra, dzięki, że się zainteresowałeś – odpowiedziałam z docinką.
-Nic już nie powiesz? – spytał głupio.
-Nic
-Aha… Słuchaj, chciałem ci to wyjaśnić… to, co wydarzyło się wczoraj. Polubiłem cię, chociaż nie znamy się za długo, ale wiem o tobie nawet sporo. Chodzę do tej samej szkoły, co ty, znam twoje otoczenie, główne zainteresowania, hobby, zajęcia i znajomych. Przyznaje się, że działałem na własną rękę… przepraszam, ale to tylko dlatego, że chciałem cię bliżej poznać, bo spodobałaś mi się, sprawiłaś wrażenie fajnej laski. – rzekł.
-Tak ci się spodobałam, że teraz zabawiasz się z jakąś dziunią?! I to jeszcze na moich oczach?! – wściekłam się.
-Czyżbyś była zazdrosna? – spytał z niedowierzaniem i puścił oczko.
-Ja nie jestem zazdrosna, to nienormalne , że ktoś jest o kogoś innego zazdrosny, tyle ci powiem – oburzyłam się.
-Eh, ostra jesteś-widzę – uśmiechnął się desperacko.
-Jak maczeta!
-Zauważyłem… to co? Umówimy się dziś wieczór? Pasuje ci o 20?- zapytał niepewnie.
-Czy ja powiedziałam, że w ogóle mam ochotę, przyjemność, bądź potrzebę, aby się z Toba spotykać?- pobłażliwie odpowiedziałam z udawanym uśmieszkiem.
-Oj, wybacz. Rzeczywiście. Na pierwszą randkę powinienem lepiej cię zaprosić. Widzę, że przewidziałaś moje plany na dziś wieczór… pewnie też mnie śledziłaś, na własną rękę, tak jak ja ciebie. – powiedział z sarkazmem.
-Weź się facet ogarnij! Ty jesteś jakiś walnięty w ogóle i się ode mnie odczep!!!-Wykrzyczałam. Nie szukałam cię, nic nie przewidywałam i nie mam ochoty utrzymywać z Toba jakiekolwiek kontaktów. Co mi do tego, że ty mnie szukałeś? No co? Po prostu się odwal! – dosadnie się wyraziłam.
- Chacha – zachichotał. Tylko teraz tak mówisz, bo mnie jeszcze nie znasz. Mówię ci, że nie jestem taki szorstki jak na pierwszy rzut oka, naprawdę, ręczę za siebie.
-Może i ci wierzę. Ale moja matka nie życzy sobie, bym się z tobą zadawała.-rzekłam z trudem.
-Odkąd to się słuchasz swojej matki?! – Doszukiwał się.
-Od zawsze, a teraz wybacz, ale mam autobus. – odpowiedziałam z ignorancją i weszłam do zatrzymanego autobusu.
 Andrzej jak zwykle mnie czule przywitał tzn. wstał i pocałował w policzek, sprawiało mi to przyjemność. Pozwalał na to, bym godzinami żaliła mu się nawet z błahych, ale nurtujących mnie powodów. Tak się stało i tym razem. Opowiedziałam mu o Marszczaku.
Andrzej:
-Kasia słuchaj… jeżeli słowa do niego nie przemawiają, to zostaje tylko jedna droga… może jak mu się dostanie, to zrozumie. Każdy musi przeżyć na własnej skórze, by skumać. –odrzekł.
-Nie, myślę, że nie trzeba uciekać się do aż tak radykalnych śródków ostrożności… aczkolwiek, coś mi tu nie pasuje… nie możliwe, ze mu się spodobałam… chciał się umówić, ale na pewno z innego powodu, którego nie zdradził.- zapewniałam Andrzeja.
-Nie przesadzaj – rzekł groźnie. Po prostu wpadłaś mu w oko i tyle.
-Nie! Na 100% nie! Wiem, za jakimi panienkami przepada, ja nie odpowiadam jego wymaganiom, znam go z tej strony akurat.
-Skoro tak uważasz- powiedział ze znudzonym głosem. Tylko pamiętaj, nie wpadnij! Skoro w wieku 17lat już z niego takie ziółko… to niewiadomo, co mógłby z tobą zrobić, gdybyście zostali parą.
-Ej! – warknęłam. Uspokój się! Przecież mnie i jego nic nie łączy!  Poza tym.. dlaczego uważasz, że miałabym z nim coś zrobić?- spytałam wkurzona.
-Bo jesteś łatwowierna, pomimo że nie ufasz ludziom.- oznajmił.
-W takim razie, nie mamy sobie już nic do powiedzenia, bardzo ci dziękuję za te słowa, sprawiły mi naprawdę wielką radość – szepnęłam już cicho do siebie i wyszłam z busa.

Pomyślałam sobie, że jedyną osobą, która mnie zrozumie będzie moja przyjaciółka. Pobiegłam do szkoły, ale nie widziałam jej. W sumie byłyśmy w innych klasach, ale zawsze się dogadywałyśmy i wiedziałyśmy kiedy, która z nas kończy lekcje. Zdziwiło mnie więc, gdy nie zobaczyłam jej przez cały dzień. Zawsze, ale to zawsze dzwoniła, że jej nie będzie, albo że jest chora, ale teraz nic… nawet jednego marnego sms-a , a przecież ona kochała ze mną dużo pisać, więc nie rozumiałam tego… a może jest przybita? A może coś jej się stało? – Nie dopuszczałam do siebie najczarniejszych scenariuszy, mimo , że byłam pesymistką, co mnie bolało. Po zajęciach usiadłam jak zwykle na murku szkolnym i czytałam sobie spokojnie książkę, ale ten spokój, zagłuszył mi kolega z 3 klasy, niejaki Mariusz.
-Siema Kaśka! Słyszałem, że nasza gwiazdeczka szkolna i ty, no coś tam teges – zatrzymał się… no że kręcicie ze sobą. – dodał ponuro.
-Nie twój interes. Ten człowiek nic mnie nie obchodzi. Nie mam zamiaru go znać, a przy okazji nigdy z nim nie kręciłam. – zapewniłam.
-Tak? A to zaskoczenie naprawdę… Nawet mówił mi, że już cię no… - nie dokończył.
-No? No co? Masz mi coś do powiedzenia?! –Cierpliwie czekałam na odpowiedź.
-No wiesz… okay , na mnie pora, Siema ! – i odszedł.
 Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Ten Fabian miał naprawdę coś poprzestawiane we łbie. Nawet jeśli bym zgodziła się na to spotkanie z nim, oczywiście w sprawach formalnych, a nie prywatnych, to i tak, jak sądzę, nie uzyskałabym satysfakcjonującej odpowiedzi.
 Minęła godzina, zanim znalazłam się w domu Natalii. Mieszkała sama. Była pełnoletnia, rok starsza od Marszczaka, a 2lata ode mnie.
Natalia:
-Słuchaj kochana, ja myślę, że ty powinnaś się z nim najzwyczajniej spotkać
Ja:
No nie jestem do końca przekonana… ale w sumie nic nie tracę, nie? Te jego zachowanie wczoraj w nocy, było co najmniej dziwne… a te obmacywanie? – nieprzyzwoite – rzekłam z obrzydzeniem.
Natalia:
Ej małpo, nie przesadzaj – zaśmiała się. Przecież on ci nic takiego nie robił. Jeszcze-dodała z nieukrywanym śmiechem.
Ja:
Hahaha, ty kompletnie powariowałaś! Czy tylko ja widzę w nim nienormalnego gościa?! A nie.. w sumie właściciel mojej kamienicy podziela moje zdanie. A propos, myślisz ze powinnam na niego donieść? Że go dzisiaj widziałam? – poradziłam się.
Natalia:
Oj dziewczyno, jeśli chcesz mu zrobić na złość to tak , proszę bardzo, zresztą specjalizujesz się w tym, nieprawdaż? Według mnie każdy facet to złamas i nie warto się nimi przejmować.- nakręciła się.
Ja:
Dobra, może wtedy zrozumie, że ze mną się nie zaczyna hahhaah – dodałam. Ale powiedz mi, czemu cię dzisiaj nie było w szkole? Przecież widzę, że nie jesteś chora, ale jakoś masz oczy podkrążone! – zrobiłam wielkie oczy ze zdumienia. Płakałaś może?
Natalia:
-Przed Tobą to nic się nie ukryje, co nie? – dodałam pewniej. Daniel… - jej głos się załamał, pociekła łza… Daniel dziś mi oznajmił, że ze mną zrywa. Skończony złamas! – dodała.
Ja:
-Że co??!!- nie wyszłam z osłupienia. Przecież na pierwszy rzut oka, wydawaliście się idealną parą!
Natalia:
-No właśnie! Na pierwszy… ale jakby się w to wgłębić… to zapewniam cię, że to  była męczarnia… jeszcze trochę i oboje byśmy się zamęczyli swoim towarzystwem.
Ja:
-No okay… powiedzmy, że trochę rozumiem, ale dlaczego? Jaki był główny powód zerwania?
Natalia:
-Żaden. To znaczy się… całowaliśmy się, a on chciał czegoś więcej. Nie mogłam na to pozwolić, za młoda jeszcze jestem. – dodała stanowczo.
Ja:
-A to drań! Im tylko o jedno chodzi! Dobrze, że skończyliście.- powiedziałam, a po chwili dodałam: Rany, ale już późno musze lecieć! Całuski;*
 W takim nastroju, z poszarpanymi myślami, i z mieszanymi uczuciami, opuściłam moją przyjaciółkę. Chciałam tylko jednego tego dnia… a mianowicie pójścia spać. Wpierw najpierw, chciałam jakoś zaszkodzić temu głupkowi, więc zadzwoniłam do dozorcy i o wszystkim go poinformowałam, był mi niezmiernie wdzięczny, a ja jemu. Obiecał mi, że zajmie się tą sprawą, już od jutra, z samego rana. Byłam zadowolona i poszłam spać. Następnego dnia… na moich drzwiach zawidniał obraźliwy napis:
,,Ja ci wszystko Ty mi nic? Ja ci daję, ty mi odbierasz? Tak mi się odwdzięczasz? Jeszcze się doczekasz, pożałujesz!”
To był koniec żartów. Domyślałam się, a raczej byłam pewna kto stał za tym wandalskim występkiem…
Koniec rozdziału 2. Ciąg dalszy nastąpi . By Bella 2 Wampir.
-


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz