Życie na
krawędzi cz.1
Świt słońca, godzina
6.30, wczesny ranek. Rynek w
Międzyzdrojach.
Ewelina:
-Jak długo jeszcze, będziesz go okłamywać? – spytała.
Ja:
-Tyle, ile trzeba będzie… na razie nie mogę mu powiedzieć…
wiem, że mnie nie zrozumiesz, ale niestety taka jest prawda. – odpowiedziałam.
Ewelina:
-Boże, dziewczyno! Ty masz
16 lat i jesteś w 5miesiącu ciąży! Maciek musi wiedzieć! – zażądała.
Ja:
-Jeszcze nie czas… Ewka, ale proszę Cię, przyrzeknij, że nie
powiesz mu o tym nic. Ja ci osobiście przyrzec mogę, że na pewno go poinformuję
w odpowiednim czasie, zgadzasz się na taki układ? – zaproponowałam.
Ewelina:
-Eh, Kaśka… Zawodzisz mnie coraz bardziej, ale dobrze
powinnam się cieszyć, że tylko ja o tym wiem –uśmiechnęła się. A kiedy powiesz
ojcu? – dodała.
Ja:
-Zamierzałam to zrobić już dawno temu, ale jakoś nie
znajdował dla mnie czasu, chyba dzisiaj przy kolacji. – oznajmiłam.
Ewelina:
-Trzymam za słowo.
Buźka, ja będę już lecieć, masz pozdrowienia od Michała- dała mi buziaka
i odeszła.
Założyłam kurtkę,
wciągając jednocześnie czapkę i wyciągając z kiszeni białe słuchawki od iphona.
Jak zwykle, korzystałam z wolnych chwil, upojałam się tym czasem, jak nigdy
wcześniej, bo coraz częściej zaczęło mi go brakować. Przejrzałam play listy i
wybrałam piosenki Justina Timberlake’a.
,,wpierw posłucham sobie Cry Me A River a potem może Mirrors” ,, On ma
takie cudowne piosenki” – powiedziałam do siebie w myśli. Szłam ze słuchawkami
w uszach przez całą plażę… spoglądając w dal.. w morze, w niebo, w statki,
płynące po Bałtyku, zastanawiając się jak wiele rzeczy czeka mnie jeszcze. Czy zostanę
kimś znanym? Czy powszechnie lubianym? A może zwiedzę każdy zakątek tego
pięknego świata i zamieszkam w którymś z nich? A może jednak moje plany legną w
gruzach? Może nie skończę żadnej szkoły, nie zdam matury i nie będę mieć
kochającej rodziny? Może zostanę sama na pastwę losu… kto to wie? Na pewno nie
ja.. przynajmniej nie na chwilę obecną.
Niektórzy mnie pytają, co chce robić w
przyszłości, kim zostanę i czy na pewno będę chciała mieć męża. Za późno.
Czasem plany zbaczają z wyznaczonego przez nas kursu, zmieniając kierunek. Może
to było mi pisane… Pozostanie matką w tak młodym wieku… posiadanie chłopaka, w
miarę sporego mieszkania i w sumie kochanych rodziców… Nikt w mojej rodzinie
nie planował dla mnie takiej przyszłości… Wiek młody, a ja już w ciąży? To miał
być chyba jakiś żart… nie mogę się przyzwyczaić do świadomości, że za 4
miesiące zostanę matką… czy uda mi się znieść tę sytuację? Dziewczyny z mojego
rocznika, balują, uczą się, poznają nowych kolesi, a nie trzymają się z jednym
przez
3lata, jak w moim przypadku, nie
zgadzają się współżycie, a tym bardziej poważny związek. Zawsze, gdy wstaje
patrzę w lusterko, patrzę, czy jeszcze jestem w stanie spojrzeć sobie prosto w
twarz, czy nie mam sobie nic do zarzucenia? Czy nikt przeze mnie nie płacze? W młodości
zerkałam na lusterko tylko po to, by zobaczyć, jak wyglądam… ale teraz to coś
więcej… Staję bokiem, nagle czas zamiera, zostaje tylko ja i .. i mój brzuch.
To bardzo dziwne, że nikt z moich rodziców nie zauważył tego, że jestem w ciąży,
że o chłopaku nie wspomnę. Może wiedzą to… albo pomyśleli że przytyłam… może
właśnie z powodu tych zdarzeń tak przypuszczali… nie wiem co powiedzieć… gdy
teraz spoglądam w lustro widzę smutną, zagubioną nastolatkę, szukającą drogi do
swojego przeznaczenia… Widzę w swoich oczach strach, męka, lekkie załamanie
nerwowe…. Mam nieszczęście wypisane na twarzy.
Weszłam na molo. Oparłam ręce na barierce, zagryzłam usta.
Nie spodziewając się nikogo, zaczęłam sobie nucić piosenkę. Ktoś podszedł.
Objął mnie w talii i pocałował w prawy policzek.
-Cześć kochanie! – wykrzyczał.
Odwróciłam się i
ujrzałam Maćka. Przecież miał być w Krakowie, dziwne, że wrócił tak szybko, ale
ucieszyłam się z jego przyjazdu… teraz pozostało mi jedyne wyjście… jedyne
rozwiązanie, na tą całą sytuację… musiałam mu powiedzieć o ciąży… mimo wszystko.
- Cześć! – powtórzyłam po Maćku. Słuchaj czemu jesteś w Międzyzdrojach?
O ile się nie mylę miałeś być w Krakowie- zapytałam.
-Racja, ale przyjechałem wcześniej, w końcu jestem dorosły i
umiem sam o siebie zadbać, prawda? A poza tym stęskniłem się za Tobą- pocałował
mnie, gładząc policzek.
-Rozumiem… ja za tobą
też… jest coś o czym muszę ci powiedzieć… -rzekłam niechętnie.
-Co takiego? A może najpierw pójdziemy coś zjeść? Umieram z
głodu- przyznał.
-Nie, to nie może zaczekać. Zrobiłam testy już dawno, byłam
u lekarza… zostaniesz tatusiem….- spuścilam wzrok.
-O!- krzyknął. Nie wierzę! Jak mogłaś mi to zrobić?!
Jestem za młody na dziecko! Dopiero co
zdałem maturę! Miałaś się zabezpieczyć!- krzyczał.
-Zrobiłam to, ale jak widzisz, nigdy nie zabezpiecza cię na
100%, zawsze może się zdarzyć ten wyjątek… mówisz, że ty jesteś za młody? A ja?
Ja nie mam żadnej szkoły ukończonej! Dopiero co zaczęłam liceum, ty chociaż
idziesz na studia! Poradzimy sobie słyszysz? Pójdziesz do pracy, będziesz na
nas zarabiać, a ja zajmę się…- urwałam.
-Nie… nie będzie takiej potrzeby. Z nami koniec. Było
fajnie, ale się skończyło. Nie wchodzę w dziecko, rozumiesz? To nie moje
klimaty. Nie ten czas, nie odpowiednia pora… to tylko twoja wina, że zgodziłaś
się na to… mogłaś mi odmówić…- protestował.
-Co proszę?-zdenerwowałam się. To ja się stresuję, że mnie
rzucisz, jak tego nie zrobię, a Ty jak mi się odwdzięczasz? TYM? – zadręczałam się
i upadłam na ziemię.
Obudziłam się w nocy.
Leżałam na plaży, przez dłuższą chwilę byłam chyba nieprzytomna, bo urwał mi
się film.. ale zaraz, zaraz… nigdzie nie widziałam Maćka.. nie możliwe, że
opuścił mnie, zostawił, gdy zemdlałam… i to jeszcze w ciązy? Niemożliwe! On
przecież mnie kochał, obiecywaliśmy to sobie dawno temu, jeszcze w gimnazjum,
na polance… że się nie opuścimy- z twarzy pociekły mi łzy. Zapłakana,
nieszczęśliwa, wróciłam do domu… Tam , nie czekało mnie ciepłe powitanie.
Ojciec siedział na jednym ze skórzanych, drogich foteli, a matka paliła w
piecu.
-Siądź dziecko- nakazał ojciec.
Zrobiłam to, co
kazał. Po chwili przyszła moja siostra Natalia, nawet ona nie wiedziała o
dziecku.
-Słucham- odrzekłam.
Natalia:
-Tato, mamo, ja z nią pogadam dobrze?
Mama:
-Myślę, że powinniśmy to zrobić wszyscy. A więc Kasia… rozumiem,
strach, strachem, ale żeby przez 5miesięcy ukrywać, że zostaniemy
dziadkami??-dopytywała.
Ja:
-Kto wam to powiedział? Bo chyba nie Maciek XD – dodałam.
Tata:
-Właśnie on, po czym oznajmił, że z tobą zrywa. Dałem mu po
pysku, bo uważam, że zachował się nie elegancko – ruszył wąsem.
Ja:
-Nie elegancko?? Powaliło cię tato?? Zerwać z
dziewczyną, która zostanie matką jego pierworodnego
dziecka?
Natalia:
-Siostro, nie to żebym się czepiała, ale skąd wiesz, że nie
zrobił bachora jakiejś innej lasce? Oprócz ciebie mogło być jeszcze
kilka-kilkanaście.- stwierdziła.
Ja:
-Uważasz mnie za puszczalską? A może za naiwną? – Zapytałam z
rozgoryczeniem.
Natalia:
-Nie, tylko za głupią małolatę, która właśnie w tej chwili
przekreśliła wszystkie swoje plany na przyszłość. Dla przypomnienia zrobiłaś
nam straszny zawód… W naszej rodzinie nigdy nikt nie miał nieślubnego dziecka…-
chyba będziesz musiała…- rzekła.
Mama:
-Opuścić ten dom na dobre! – Powiedziała. Dobre zdanie na
temat naszej rodziny jest najważniejsze, pracowaliśmy na to przez kilkadziesiąt
lat i nikt, a tym bardziej taka małolata jak ty, nie będzie nam niszczyć naszej
reputacji!- wrzasnęła.
Ja:
-Najpierw opuścił mnie chłopak, a teraz z własnego domu
wyrzuca mnie rodzina? Tak o? Na głodówkę? Na pisaną śmierć?- rozpłakałam się.
Mama:
-Nie musisz zaraz umierać, nie przesadzaj zadurzona
histeryczko – oznajmiła z sarkazmem. Dam ci 100 złotych i nie wracaj tu już
nigdy, dotarło do ciebie? Nikt cię już nie chce, nie trzeba było robić sobie
dziecka… - powiedziała z zimną krwią.
Ja:
-Skoro tak to wszyscy :SPIER*****!!!!! – pobiegłam na górę
do pokoju, spakowałam swoje manatki i wyszłam z domu, trzaskając za sobą
drzwiami.
Sąsiedzi zza okien
patrzyli się w moją stronę. Odtąd
zwątpiłam w świat… w to, że jeszcze kiedyś będę mogła zasmakować szczęścia..
Wiem, że źle zrobiłam, ale dotarło to do mnie, dopiero po jakimś czasie…
Naprawdę żałuję, tego co zrobiłam, że związałam się z tak nieodpowiednim
facetem jak Maciej, że straciłam przez to najbliższych! A mogło być jak przedtem!
W tamtym czasie
jedyną rzeczą, którą potrzebowałam, było wsparcie ze strony rodziny… Ale na to
już nie mogłam liczyć….
Koniec części pierwszej. By Bella 2 Wampir